W czerwcu wydawało się, iż wszelkie wakacyjne formy duszpasterskie nie będą mogły odbyć się ze względu na panującą pandemię. A jednak… wielkim zaskoczeniem była dla mnie prośba skierowana od Ojców Zmartwychwstańców, aby pojechać z nimi na organizowane dla młodzieży rekolekcje oazowe. Po rozważeniu i otrzymaniu błogosławieństwa przełożonych wyruszyłam na szczyt Śnieżnicy (szczyt w Beskidach, niedaleko Mszany Dolnej). Ogółem zgromadziło się prawie 40 młodych ludzi, pragnących kontynuować swoją formację oazową. Towarzyszyło im dwóch moderatorów: o. Piotr i o. Marcin, oraz grupa animatorów: siostra zakonna (reprezentowałam tę grupę), klerycy i młodzi, którzy sami już ukończyli swoją formację oazową. Były to rekolekcje dla starszej młodzieży i nasi podopieczni mieli już doświadczenie takich rekolekcji co najmniej od trzech lat. 17 dni spędziliśmy w ośrodku rekolekcyjnym, które jest jednocześnie schroniskiem górskim, znajdującym się na wysokości 840m. n.p.m. Codziennie mogliśmy cieszyć nasze oczy pięknymi widokami. Atutem tego miejsca, było jego odosobnienie; aby dojść do Ośrodka, należało pokonać pół godziną wędrówkę dość stromo pod górę. W takich warunkach, przy zachowaniu wszelkich wytycznych, czuliśmy się bezpieczni, nawet w perspektywie pandemii.
Czas rekolekcji oazowych jest bardzo intensywny, ma swoją określoną strukturę, założenia i cele. Na stopniach, które prowadziliśmy (ONŻ I i ONŻ II) w rytmie dnia młodzież codziennie uczestniczyła w Eucharystii, we wspólnej jutrzni, miała dwie konferencje, celebrację Słowa Bożego z homilią, koronkę do Bożego Miłosierdzia, „namiot spotkania”, który jest formą medytacji Słowa Bożego i wieczorne Adoracje, które niekiedy trwały i 2 godziny. Gdy towarzyszyło się tym młodym ludziom dzień po dniu, zadziwiało, iż we współczesnym świecie są jeszcze takie osoby, które szukają prawdziwego spotkania z Bogiem i z drugim człowiekiem. Oczywiście nie brakowało również czasu na rozrywkę, wspólny czas czy też wspólnotową siatkówkę. Ponadto dwukrotnie zdobywaliśmy szczyty gór, gdzie przeżywaliśmy Eucharystię.
W czasie tak niespokojnym jak ostatnie tygodnie, te dni rekolekcyjne przeszedł nam w dużym spokoju, bez żadnych większych „wypadków”, chorób czy niespodzianek. Ubogaceni doświadczeniami rekolekcji, z nowymi znajomościami rozjechaliśmy się do rodzin. Od tego dnia minęły już ponad 2 tygodnie. Nikt się nie rozchorował, nikt nie miał dodatniego wyniku na koronawirusa. Niech Bogu będą dzięki za ten czas i te doświadczenia.